PŁYWADEŁKO
- dariuszjaworski
- 14 cze 2016
- 2 minut(y) czytania
Mimo, że wiele osób opisywało ten temat, postanowiłem podzielić się moimi spostrzeżeniami jakie wynikły podczas budowy pływadełka. Po zebraniu wszelkich informacji, narodziła się wizja mojego pierwszego pływadełka. Założenia były dwa: bezpieczne i o odpowiedniej wyporności. Zakupiłem odpowiednie materiały i przystąpiłem do budowy. Szkielet postanowiłem wykonać z rur PCV o średnicy 110, gdyż był to najtańszy sposób. Kształt może być rożny, jednak mój wydawał się odpowiedni do wyporności - podwójne zamknięte U. Dało to zewn. wymiar 100cmx105cm. Każde łączenie rur zostało wzmocnione śrubą z nakrętką i podkładkami.

Skręcanie było wykonane od środka rur,
każdorazowo po złożeniu kolejnego elementu. Na końcu zostały po dwa elementy, które zostały wciśnięte z prawej i lewej strony tyłu pływadełka.

Dodatkowo podczas skręcania zamocowałem cztery uchwyty na każdym rogu do mocowania stelażu i maskowania. Element ten to prawdopodobnie uchwyt na dulki. Po wykonaniu szkieletu przystąpiłem do wycinania platformy. Wykonałem ją z poliwęglanu komorowego, który przymocowałem za pomocą opasek zaciskowych.


Całość od spodu wypełniłem styropianem, co w połączeniu ze szkieletem dało niezłą powierzchnię nośną. Można dodatkowo wypełnić pianką do uszczelniania.

Tył pływadełka specjalnie nie jest zamknięty. Daje mi to możliwość szybkiej reakcji (wydostania się z pływadełka) w przypadku nieprzewidzianej sytuacji. Teraz stanąłem przed dylematem. Jak zabezpieczyć dół i całość pływadełka. Może pomysł nie jest innowacyjny, ale postanowiłem całość owinąć stretchem i taśmą samoprzylepną.


Następny etap to stelaż na maskowanie. Wykonany został z rurek PEX do centralnego ogrzewania. Zakasałem rękawy i postanowiłem zabawić się w krawcową. Na maszynie uszyłem z ciemnej agrowłókniny czaszę z gumkami naciągowymi, które mocowane są przy podstawie stelażu.


Całość przykryłem siatką maskującą typu GLON. Z tyłu zamocowałem plastikowy zamek, aby swobodnie można byłoby wejść do pływadełka jak leży na powierzchni wody.

Wewnątrz zamocowałem z gumek uchwyty na napoje lub inne pudełka oraz wyciąłem trzy otwory do obserwacji terenu.


Całość konstrukcji jest bardzo stabilna,
a zarazem lekka. Próba wodowania przebiegła pomyślnie. Moja osoba i zamocowany sprzęt to ok. 100 kg. Przyjąłem zasadę, że wspieram się na pływadełku na zgiętych przedramieniach i w ten sposób manewruję nim. W miejscu, gdzie nie posiadam gruntu i cały ciężar opiera się na pływadełku, zanurza się ono ok. 3/4 swojej wysokości (mowa o podstawie). Oczywiście nie będę zapuszczał się w miejsca mi nie znane, ale to właśnie jest ten margines bezpieczeństwa.

Guma (dętka), którą widać na zdjęciu miała służyć do utrzymywania trzciny, traw itp., jednak zrezygnowałem z tego typu mocowania. Naturalne maskowanie wsuwane jest między siatkę, a agrowłókninę. Powiecie Państwo, że taśma pod wpływem wody będzie się odklejać. Na pewno, ale po trzech razach kilkugodzinnego użytkowania jeszcze trzyma. Dlatego postanowiłem z materiału typu CORDURA uszyć pokrowiec na podstawę pływadełka przylegający do powierzchni, zapinany od góry na zamek. Powinno to w jakiś sposób zabezpieczyć przed przypadkowym uszkodzeniem.
Jest to moja wersja pływadełka, która spełnia zamierzony cel. Dzięki platformie mogę bardziej zbliżyć się do ptaków.

Jest wiele innych rozwiązań, które warto wdrożyć do budowy tego typu platformy jak np. dętka od STARA. Myślałem także o połowie pontonu czy styrodur, ale to może przy następnym projekcie.

Comments